” Pragnę podzielić się tym jak doświadczam obecności Pana Boga w moim życiu. Na początku 2013 roku w naszej parafii Św. Urbana w Roczynach została zawiązana wspólnota Odnowy w Duchu Świętym pod nazwą „Wspólnota Żyjącego Boga”. Wstąpiłem do tej wspólnoty, gdzie nieustannie zachęcano mnie by dzielić się swoją modlitwą osobistą oraz działaniem Boga w swoim życiu.
I chociaż bardzo dużo się modliłem nie potrafiłem cokolwiek powiedzieć a w sercu miałem pustkę…
Około 20 lat temu starłem się radykalnie zmienić moje życie często przystępując do spowiedzi, korzystając z Eucharystii, oraz spędzając wiele godzin na modlitwie. Pomimo tego nie odczuwałem radości z obecności Pana Jezusa w moim sercu.
Na jednym z naszych wspólnotowych spotkań otrzymałem od animatorki książkę o. Emiliano Tardifa „Jezus Żyje”. Będąc w stanie Łaski Uświęcającej w godzinach wieczornych zacząłem modlić się tymi słowami – Panie Jezu jeżeli Ty naprawdę żyjesz , to daj mi się poznać, abym mógł coś o Tobie powiedzieć. Zacząłem czytać książkę i już po chwili natrafiłem na zdanie „że nie można sobie przywłaszczać rzeczy Bożych jako własne”. Poczułem straszny dreszcz i w jednym momencie zobaczyłem całe moje życie. Zacząłem płakać z radości że Pan Jezus żyje i dał mi to właśnie poznać.Płakałem ze wstydu za moją niewdzięczność wobec tylu otrzymanych łask. Przypomniałem sobie jak w 1964 roku w pracy mogłem zostać zmiażdżony na suwnicy, jakiś czas później uniknąłem wypadku na przejeździe kolejowym. To, że w obu przypadkach zachowałem życie przypisywałem sobie i swojemu refleksowi. Nigdy za to Bogu nie dziękowałem ani Go nie wielbiłem. Tego samego roku w czerwcu podczas niedzielnej Mszy Świętej zmarł mój dobry kolega. Bardzo to przeżyłem , zwłaszcza że dokładnie w tym samym czasie byliśmy umówieni na motorową wycieczkę. Dopiero po latach uświadomiłem sobie, że Bóg tak zmienił nasze plany aby nie doszło do zgonu kolegi na moim motocyklu, bo wtedy znalazłbym się w sytuacji z którą mógłbym sobie nie poradzić. W 1984 roku po wybudzeniu z operacji dostałem zapaści, miałem przeświadczenie że odchodzę z tego świata. Było to nawet przyjemne uczucie, gdyż wchodziłem w „świetliste korytarze”. Powróciłem jednak do zdrowia i pamiętam jak dziękowałem Panu Jezusowi przed Najświętszym Sakramentem za darowane życie. Było to jednak krótkie dziękczynienie,gdyż jak tylko wróciłem do pracy i w rytm codziennych zajęć , stałem się „nominalnym katolikiem”.
Od pewnego czasu doświadczam , że Pan Jezus przemienia moje serce a ja coraz bardziej Go kocham.
W 2014 roku , na dzień przed Wielkim Postem przystąpiłem do spowiedzi z całego życia. Biorąc udział w Seminarium Odnowy w Duchu Świętym (w Środę Popielcową) powierzyłem swoje życie Panu Jezusowi. Bezpośrednim owocem tej decyzji było całkowite uwolnienie od wszelkich lęków.
Kolejnym ważnym wydarzeniem było odbycie w dniu 70 urodzin indywidualnej pielgrzymki do Lichenia, gdzie w ciszy i spokoju doświadczyłem w moim sercu obecności Pana Jezusa i Jego Matki.
W rocznicę oddania mojego życia Jezusowi, w pierwszy czwartek października wziąłem udział we Mszy Świętej z modlitwą o uzdrowienie, gdzie w homilii zapytano czy kiedykolwiek spowiadałem się z przekroczenia pierwszego przykazania. Z przykrością uświadomiłem sobie, że nigdy tego nie czyniłem. Poczułem się przynaglony przez Ducha Świętego i publicznie przy braciach i siostrach we wspólnocie wyznałem Panu Bogu ten grzech. Innym razem rozważając w czasie modlitwy słowa pierwszeo Psalmu pytałem Pana Jezusa dlaczego tak późno doznaję radości życia?? W głębi duszy usłyszałem odpowiedź – „bo nigdy Mnie wcześniej nie kochałeś”. W tej samej chwili popłynęły mi łzy radości i uświadomiłem sobie prawdę, że dlatego nie kochałem Pana Jezusa, bo go wcześniej nie znałem.
Panie Jezu dziękuję Ci, że dajesz mi tyle radości i dajesz mi siebie poznać, że mnie odnalazłeś i pomimo mojej niewdzięczności zawsze byłeś blisko mnie. Kocham i Uwielbiam Cię Panie Jezu i „tylko o jedno proszę Pana, jednego pożądam prawdziwie , abym mógł mieszkać w domu Pana po wszystkie dni mojego życia, ciesząc się Jego łaskawością i oglądaniem jego przybytku”.
Chwała Panu!”